Data: 15-16.10.2022r
Trasa: Biogazownia- elektrownia wiatrowa- Potęgowo 5 km
       Potęgowo- Głuszynko- Głuszyno PKP- Głuszyno wieś- Strzyżyno 12 km
Prowadzący: Tadeusz Krawczyk	
Liczba uczestników: 20

Rajd o nazwie ''Liść Dębu'' jest jedną z najważniejszych imprez lęborskiego "Kahel Klubu" 
a jak sama nazwa sugeruje- odbywa się w miesiącach jesiennych. W tym roku baza rajdu 
mieściła się w GOK w Potęgowie- niestety po raz pierwszy zabrakło na rajdzie nieodżałowanego 
Janka Kiśluka który na wieczność spoczął właśnie na cmentarzu w Potęgowie. W sobotę od 
rana było pochmurno i być może dlatego frekwencja w tym roku nie była największa, nie było 
m.in grup szkolnych ani rowerzystów z ''Ramy'' czy ''Bąbelków''. Za to wynajętym busem z 
Lęborka na miejsce startu- tj biogazowni k.Potęgowa dotarła stara, wypróbowana kadra "Kahel 
Klubu"- prowadzący Tadek "Roszpunka", Lech "Big Horn", Darek "Old Firehand", Rysiek "Chuck 
Norris" z żoną, z nimi zabrał się Piotr "Złoty But", który do Lęborka dojechał pociągiem z 
Koszalina. Innym pociągiem dojechał ze Słupska Mecenas, który dość długo czekał na przyjazd 
grupy z Lęborka i marzł pod miedzą- ale dzięki ''eliksirowi Panoramixa'' sobie poradził. 
Dodajmy, że po południu przyjechali również z Główczyc baron Mark von Glowitz z Tereską a 
także ich syn Grzesiek z żoną. Na początku zwiedzaliśmy biogazownię i żałowaliśmy że 
tamtejsza aparatura nie może być użyta do innych celów- czyli destylacji zacnych napojów.. 
Zwiedzanie trwało ponad godzinę a gdy wyszliśmy- zaczął padać deszcz, tym bardziej dokuczliwy, 
że przecież znajdowaliśmy się na polu. Dlatego też, po obejrzeniu wyposażenia wiatraka z 
elektrowni wiatrowej prowadzący postanowił skrócić trasę, która pierwotnie miała prowadzić 
przez Darżyno- nie doszliśmy jednak do tej wsi, lecz z pola skręciliśmy bezpośrednio do 
Potęgowa.. Tymi którzy zmarzli, zaopiekował się Irek Krawiec, odpowiednio zaopatrzony na 
wędrówkę w chłodny i deszczowy dzień. W Potęgowie, w restauracji czekała już na nas zupa 
gulaszowa i.. Marek z rodziną. Po obiedzie należało odwiedzić grób Janka na cmentarzu, 
gdzie pamięć naszego kolegi uczciliśmy ''po cygańsku''.. Następnie przenieśliśmy się na 
bazę- czyli do GOK-u, gdzie już kilka lat temu nocowaliśmy.. Pod wieczór większość lęborczan 
wróciła do domu, za to niespodziewanie pojawił się..Seweryn, ale nie był on mile widzianym 
gościem, bo niestety choroba psychiczna na jaką cierpi coraz bardziej się nasila- na szczęście 
wrócił do Słupska nocnym pociągiem. Rano odbyło się ''śniadanie mistrzów'' i kolejne 
pożegnania- tak że w trasę ruszyło tylko 4 piechurów- Tadek, Gośka Gołębiewska, Mecenas i 
Złoty But. Tadek chciał zdążyć na pociąg z Głuszyna do Lęborka o godzinie 11.12 i narzucił ostre 
tempo marszu. Szliśmy najpierw szosą na zachód a po kilku kilometrach skręciliśmy w polną drogę 
by potem wędrować ścieżką wzdłuż torów. Niestety, mimo forsownego tempa spóźniliśmy się.. 
3 minuty. Ponieważ następny pociąg był dopiero za godzinę, mogliśmy odpocząć na "dworcu" w Głuszynie 
/widniejącym na  zdjęciu/. Mecenas i Złoty But postanowili jednak po odpoczynku iść dalej do 
Strzyżyna tym bardziej, że zaczęło się rozpogadzać i nie musieli już zasuwać za Tadkiem. Ostatni 
"dwaj Mohikanie" rajdu szli zatem wolno, kontemplując uroki jesieni i często przysiadając na 
trawie. Pociąg mieli bowiem dopiero po 13ej i nie musieli się śpieszyć.